Neoromantyzm to chyba nie pojęcie na dziś, życie przeszłością nie sprawdza się w tym postępowym świecie. Naukowcy (polscy!) odkrywają zamiennik dla krzemu, a ja chciałbym pić absynt z Modiglianim (wiedz, że coś się dzieje). Poczucie, że człowiek urodził się za późno to ponoć zwyczajna nieumiejętność radzenia sobie z teraźniejszością. Bo z kolei mówienie o nadwrażliwości itp. tchnie mi nieco samobójcami, którzy mylą jakieś pojęcia.
Może to wcale żadna ułomność, tylko próba radzenia sobie z tym pędem Co w końcu złego w niewinnym zachwycie nad tym co minęło, za beznadziejną, co prawda, tęsknotą? Każda chyba generacja w przeszłości odnajduje ideały. Istnieją przecież ciągle takie słowa jak: dziedzictwo, kultura, tradycja. Istnieją w słownikach, ale też w opowieściach babci, starych albumach, nowych albumach, w szafach itd. Nie wzrusza mnie ipod, ale stare radio owszem. A im więcej pojedynczych wzruszeń tym świat jest lepszy. Ale to żaden apel, brońboże.
Oczekuję smętnie na swoją podróż w przeszłość. Oczekuję w książkach, fotografiach, filmach, muzyce i własnej wyobraźni. O wiele bardziej pragnę oczekiwać w ludziach.